Nie ma wątpliwości, że znaleziono coś bardzo podobnego do bozonu Higgsa.
Na samym początku była próżnia; dziwny rodzaj pustki, nicość nie zawierająca przestrzeni, czasu ani materii, żadnego światła ni dźwięku. Lecz prawa przyrody były już gotowe, a owa dziwna pustka kryła w sobie potencjał. Jak ogromny głaz na wierzchołku wyniosłej skały....
Równowaga pustki była równie krucha: wystarczyło najlżejsze zaburzenie, aby spowodować zmianę; zmianę, z której narodził się Wszechświat.
I stało się. Nicość eksplodowała. W potoku początkowej światłości stworzone zostały przestrzeń i czas. Z uwolnionej wtedy energii wyłoniła się materia - gęsta plazma cząstek , które przekształcały się z powrotem w promieniowanie i znów stawały się materią. Cząstki zderzały się ze sobą i dawały początek nowym cząstkom. Czas i przestrzeń wrzały i pieniły się, podczas gdy czarne dziury tworzyły się i znikały ... co za widok !
Powyższy tekst to cytat z książki "Boska Cząstka" Leon Lederman, Dick Teresi. Świetnie oddaje chwile przed powstaniem Wszechświata, o których tak naprawdę nie wiemy naprawdę nic. Możemy jedynie teoretyzować i to właśnie robią fizycy, gdy nie mają doświadczalnego potwierdzenia istnienia jakiegoś elementu układanki. Bo taką wielką układanką możemy nazwać współczesną fizykę cząstek. Człowiek już od wieków zadawał sobie pytanie o to, z czego składa się materia i jak powstała, na początku uważano, że składa się z czterech żywiołów: ognia, wody, powietrza i ziemi. Później odkryto atomy pierwiastków, odkrywano co prawda kolejne, ale uważano, że to właśnie atom jest najmniejszą cząstką materii. Świat był jeszcze stosunkowo prosty. W miarę rozwoju nauki okazało się, że atomy składają się z kolejnych cząstek - poznano protony, neutrony, elektrony. To nie był koniec ... te cząstki znów podzielono i dopiero zaczęły się komplikacje. Fizycy z epoki Jamesa Clerka Maxwella doszli do wniosku, że te wszystkie cząstki muszą znajdować się w jakimś ośrodku, zdolnym przemieszczać światło i fale elektromagnetyczne. Nazwali je Eterem jako bezwzględny układ odniesienia, swoistą "pustką", która jednak posiadała pewne właściwości.
Albert Einstein uznał, że eter to niepotrzebny ciężar nałożony na całą przestrzeń i pojęcie zniknęło. Wypracowano tzw. Model Standardowy opisujący podstawowe oddziaływania i całą współczesną fizykę. Jednak jak to często bywa podczas układania puzzli zawieruszył się gdzieś jeden element bez którego całe dzieło nie może zostać dokończone. W fizyce jest o wiele gorzej, jak powiedział Dyrektor CERN, jeśli nie odnajdą tego jednego elementu - całą fizykę trzeba będzie napisać od nowa. Tym brakującym elementem jest właśnie bozon Higgsa "Boska Cząstka"
Bozon Higgsa jest to obojętna elektrycznie cząstka która tworzy pole Higgsa - odpowiednik dziewiętnastowiecznego Eteru. Te cząstki "Eteru Higgsa" muszą mieć zerowi spin i w bardzo dziwny i tajemniczy sposób wiązać się z masą. Gdyby ich nie było elektrony poruszały by się z prędkością światła, wokół masywnych protonów, mieli byśmy jednolitą zupę i materia nie mogła by powstać. Jednak cząstki jakoś wiążą się ze sobą, mają swoją masę - muszą więc poruszać się w pewnym "spowalniającym" i nadającym masę elektronom ośrodku, tak jak osa, która wpadła do miodu.
Dziś naukowcy z CERN ogłosili, że znaleźli cząstkę, która zachowuje się tak jak to wynika z teorii. Jeśli to prawda - będziemy o krok dalej w zrozumieniu Wszechświata.