Rzecz o moim generatorze zaczyna się jakiś czas temu, gdy ja to zwykle bywa siedziałem sobie przed komputerem szukając różnych dziwnych rzeczy w serwisie Allegro. Miałem trochę szczęścia bo trafił mi się, co prawda mocno zabrudzony i pozbawiony pasa transmisyjnego generatorek, który po za tym wydawał się całkowicie kompletny.
Gdy go otrzymałem, jedynie  potwierdziły się moje przypuszczenia i rozpoczęły się starania o jego  rychłe uruchomienie, co w przypadku mojego braku czasu i środków trwało  dość długo.
 
 Rys. 1 Generator przed remontem.
 Zaczniemy może najpierw od  budowy takiego urządzenia i zasady jego działania, choć chyba jeszcze  nie wspomniałem nawet do czego to ciekawe urządzenie służy. Więc może od  początku, Generator Van de Graffa jest urządzeniem służącym do  otrzymywania wysokiego napięcia rzędu nawet kilku milionów woltów.                                      Stosuje się je często w  akceleratorach cząstek elementarnych, przykładem w tym miejscu może być akcelerator LECH zbudowany w Instytucie Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu  Warszawskiego. Mój generator nie wytwarza oczywiście tak wysokich napięć  i nie służy do przyśpieszania jonów. 
 
 Rys. 2 Napęd pasa transmisyjnego.
 Można jednak za jego pomocą  uzyskać, w sprzyjających warunkach potencjały przekraczające nawet 150  kV o bardzo małych mocach co jednak pozwoli przeprowadzić szereg bardzo  ciekawych eksperymentów z dziedziny elektrostatyki.
 Generator, co widać na  zdjęciach nie jest zbytnio skomplikowany. Podstawą są dwie rolki po  których porusza się pas transmisyjny wykonany z izolatora np. zwykłej  gumy. W podstawie umieszczono silnik elektryczny wraz z szeregiem  rezystorów, które umożliwiają regulację prędkości obrotowej pasa. 
 
 Rys. 3 Widok paska przełożenia napędu na metalową rolkę.
 Dolna rolka wykonana jest z  metalu i zamontowana za pomocą łożysk na podstawie, co umożliwia jej  obracanie się. Napędzana jest ona za pomocą gumowego paska, który moment  napędowy przenosi z silnika umieszczonego w podstawie. Do podstawy  przykręcone są też dwa długie wsporniki wykonane z pleksiglasu a na nich  zamontowane jest łożyskowanie drugiej rolki, wykonanej dla odmiany z  izolatora. Ważnym elementem generatora są dwa metalowe grzebienie oraz  kopuła wykonana z tkanego drutu umieszczona na szczycie i połączona  elektrycznie z górną szczotką.
 
 Rys. 4 Schemat ideowy generatora.
Teram zmuszę wspomnieć o tzw. Szeregu tryboelektrycznym. Jest  to zestawienie materiałów pod względem biegunowości i wielkości ładunku  wytwarzanego podczas zetknięcia i rozdzielania dwóch materiałów. Teraz  już pewnie wiecie, dlaczego dolna rolka wykonana jest z innego materiału  niż górna.                                      Gdy na rolkach znajduje się już pas  transmisyjny i rolka dolna jest napędzana wspomniany pas elektryzuje  się ładunkiem ujemnym, który przenoszony jest do góry a tam jest  zbierany przez szczotkę G1 i przenoszony na powierzchnię kopuły, gdzie  się gromadzi. Teraz rozładowany pas ma znów kontakt z rolką, ale już  wykonaną z innego materiału, który sprawia, że ładuje się ładunkiem  dodatnim, który w podobny sposób przenoszony jest do dołu gdzie zbiera  go szczotka G2.
 
  Rys. 5 Generator razem z zewnętrznym konduktorem.
 Elektrodę G2 można uziemić  lub, jeśli dysponujemy innym obiektem zdolnym gromadzić ładunek  elektryczny, możemy ją z nim połączyć, wtedy będziemy mieli większą  różnicę potencjałów pomiędzy kopułą generatora a tym zewnętrznym  konduktorem. Uzyskamy tym samym większe i bardziej intensywne  wyładowania elektryczne.
Część 2
W zestawie z generatorem na  szczęście był też zewnętrzny konduktor, który możemy podłączyć do tej  elektrody. Wiemy już jak działa generator i do czego służy, teraz pora  zacząć reanimację mojego egzemplarza. Jak już wspomniałem brakowało w  nim pasa transmisyjnego, i paska napędowego. Obie kwestie, choć pozornie  trudne do dobrania rozwiązałem bardzo szybko częściowo z pomocą kolegi  Tomka Lemańskiego, któremu dziękuję za dobrą radę.                                      Sprawę paska rozwiązałem kupując w  sklepie hydraulicznym uszczelkę - oring od rury kanalizacyjnej fi 75.  Nie do końca pasowała, była trochę za długa, ale wystarczyło odkręcić  silnik i pod spód wcisnąć dystans o grubości 1,5 cm.
 
 Rys. 6 Guma lateksowa do ćwiczeń gimnastycznych.
 Kwestia pasa transmisyjnego,  który tak naprawdę jest sercem urządzenia wydawała się nieco bardziej  skomplikowana bo nowy pas do tego modelu kosztował ponad 70 zł, a nie  bardzo miałem ochotę wydawać tyle na kawałek gumy. Tu z pomocą przyszedł  Tomek, który podesłał linka do aukcji z lateksowymi pasami do ćwiczeń  gimnastycznych. Za 30 zł łącznie z przesyłką dostałem aż trzy takie  gumy, które, jak się okazało, nadają się wyśmienicie.
 
 Rys. 7 Przygotowanie do odcięcia zbędnego nadmiaru.
 Guma była oczywiście trochę  zbyt szeroka więc należało ją przyciąć do szerokości rolek, skrócić i  skleić w okrąg.
 
 Rys. 8 Przycinanie gumy żyletką.
Po docięciu odcinka, który idealnie będzie pasował do maszyny należało  go skleić, ja użyłem butaprenu, który świetnie nadał się do tego celu,  choć sprawił trochę kłopotu bo po posmarowaniu nim gumy prawie  natychmiast się ona zrolowała na tym odcinku. Potrzebna była druga osoba  żeby skleić taki kawałeczek gumki bo należało posmarować dokładnie oba  końce.
 
 Rys. 9 Gotowy generator.
 Po zakończeniu prac przyszła  pora na sprawdzenie czy to w ogóle działa :) na początek, zanim dotknę  czaszy ręką postanowiłem podłączyć elektroskop, który również mam w  swych zasobach.
 
 Rys. 10 Elektroskop.
 Elektroskop to przyrząd  pomiarowy służący do określania ładunku elektrycznego, wykorzystuje on  zjawisko odpychania się jednoimiennych ładunków elektrycznych. Składa  się z nieruchomej części, na której zawieszona jest bardzo cienka  aluminiowa blaszka, która może się odchylać oraz obudowy. Gdy do układu  przyłożony zostanie ładunek elektryczny, oba elementy naładowane zostaną  tymi samymi ładunkami i zaczną się od siebie odpychać.
 
  Rys. 11 Pierwsze uruchomienie generatora i stwierdzenie obecności ładunku elektrycznego.
 Listki elektroskopu uległy  pełnemu rozchyleniu, co świadczy o obecności wysokiego potencjału  napięcia. Na początku po uruchomieniu potencjał ten nie był jednak  wielki, zastanawiałem się co może być przyczyną niepoprawnego działania  urządzenia aż w końcu postanowiłem użyć suszarki by całe urządzenie  spróbować osuszyć. Okazało się, że po tym zabiegu wszystko jest jak  najbardziej w porządku, elektroskop w pełni się wychylił a iskierki  strzelały aż miło.
 
 Rys. 12 Pierwsze wyładowania z generatora.
 Jak już wspomniałem generator  ten dużej mocy nie ma więc te iskierki zbyt okazałe nie są, ale na  pewno są większe niż te, które mogą powstać gdy założymy łatwo  elektryzujące się ubranie :) Po dotknięciu kopuły palcem przeskok iskry  naprawdę da się odczuć.
Oczywiście efekty osiągane przez taki szkolny generator można wzmocnić  podpatrując rozwiązania w tych wielkich generatorach Van de Graffa do  przyśpieszania cząstek. W nich źródłem elektryczności przenoszonej przez  pas nie jest elektryzowanie się tegoż przez pocieranie o rolki. Stosuje  się źródło wysokiego napięcia przyłączone do ulotów w dolnej części  pasa. 
 
 Rys. 13 Generator z zewnętrznym źródłem ładunku elektrycznego.
 Spróbowałem i ja trochę  doładować urządzenie. Zastosowałem generator wysokiego napięcia prądu  stałego, przewód zbliżyłem do początku pasa tak, że ulot skierowany był  na pas, który podążał ku górze. Całkiem spory ładunek przenoszony był na  pas transmisyjny, który następnie gromadził się na kopule. Pierwszą  zmianą, jaką zauważyłem był natychmiastowy wyczuwalny, silny zapach  ozonu.
 
 Rys. 14 Wyładowanie z generatora z zewnętrznym źródłem.
Jak widać na załączonym powyżej obrazku, potencjał zgromadzony na kopule  generatora jest znacznie większy :), z iskry o długości 3 cm zrobiło  się 9. Cały generator aż syczy od ulotów. Iskra jest też znacznie  silniejsza co świadczy o zwiększeniu nie tylko napięcia ale i ładunku.                                       Dodam tylko, że źródło ustawione  było na nie więcej nić 3 - 4 kV.
 Wiemy, już jak w razie  potrzeby zwiększyć osiągi urządzenia. Na pewno można by je zwiększyć  jeszcze, gdybym trochę bardziej popracował nad kopułą, która jest już  mocno skorodowana, a każda taka nierówność jest źródłem ulotu. Na razie  jednak nie będę się tym przejmował i wykonam kilka ciekawych  eksperymentów na podstawowej wersji bez źródła.
 
 Rys. 15 Demonstracja zjawiska odpychania się ładunków.
 Na początek prosty detektor  pola elektrycznego, eksperyment jest alternatywą dla elektroskopu i  działa na tej samej zasadzie - odpychanie się ładunków jednoimiennych.  Do kopuły generatora przykleiłem taśmą klejącą kilkanaście papierowych  pasków, które, rzecz jasna, zostaną naładowane tym samym ładunkiem.
 
 Rys. 16 Naładowana kopuła generatora.
 Obserwujemy efektowne ich  odchylanie. Ten eksperyment ma inną ciekawą wariację, na stoliku  izolowanym należy ustawić ochotnika z długimi włosami i kazać mu dotknąć  generatora. Jego włosy zachowają się podobnie jak doklejone paski  papieru, przy czym eksperyment będzie dużo bardziej efektowny.
 
  Rys. 17 Asystent Wiktorek podczas przygotowań.
 W kolejnym eksperymencie, z  udziałem młodego asystenta pokażę oddziaływania, o których wcześniej  wspominałem na przykładzie spadających kropelek wody. W rozdzielaczu na  statywie znajduje się woda w której zanurzona jest elektroda połączona  do kopuły generatora - ładuje się ujemnym potencjałem.
 
 Rys. 18 Widok stanowiska w pierwszej konfiguracji.
Na statywie poprzez izolator zamontowałem okrągłą elektrodę, połączoną z  przeciwnym potencjałem uzyskiwanym na maszynie. Wszystko ustawione jest  tak, że spadające kropelki z rozdzielacza przelatują w pobliżu drugiej  elektrody, Na początku spadają po linii prostej. Gdy włączyłem maszynę  sytuacja trochę się zmieniła.
 
 Rys. 20 Przyciąganie kropelek naładowanych przeciwnym ładunkiem.
Jak widać kropelki w takiej konfiguracji układu przyciągają się gdyż  woda naładowana jest ładunkiem ujemnym a elektroda ładunkiem dodatnim.  Teraz zmienię połączenie układu, zarówno elektroda jak i woda podłączone  zostaną do czaszy generatora.
 
 Rys. 21 Zmiana konfiguracji eksperymentu.
 
 Rys. 22 Odpychanie kropelek od elektrody naładowanej tym samym ładunkiem.
 Wykorzystując zjawiska  opisane powyżej Benjamin Franklin zbudował pewien rodzaj dzwonka, który  miał ostrzegać przed nadciągającą burzą. Były to tak naprawdę dwa  dzwonki umieszczone obok siebie z tym, że jeden z nich był uziemiony a  drugi połączony z niewielkim masztem zbierającym elektryczność z chmur  burzowych. Tym samym jeden z dzwonków ładował się innym ładunkiem niż  drugi. 
 
 Rys. 23 Dzwonek Franklina.
 Teraz, jeśli pomiędzy  dzwonkami umieści się lekką kulkę naładuje się ona jednym z ładunków i  zostanie przyciągnięta do przeciwnego, gdzie naładuje się nim i zostanie  odepchnięta. Cały proces będzie powtarzał się tak długo, aż zniknie  różnica potencjałów. Na powyższym zdjęciu zbudowałem coś podobnego. Mój  dzwonek nie dzwoni co prawda, ale zasadę działania jak najbardziej  przedstawia.
 
 Rys. 24 Zdjęcie pracującego dzwonka przy długim czasie naświetlania.
 Wykonując zdjęcie  pracującego dzwonka przy długim czasie naświetlania i w ciemności możemy  zaobserwować małe wyładowania elektryczne w chwilach przekazania  ładunków. 
 
 
Gdybym zamiast elektrod umieścił dzwonki i zamiast kulki z folii aluminiowej coś troszkę ciężkiego uzyskał bym dość głośne dzwonienie urządzenia. Tak miało to właśnie zadziałać w zamyśle Pana Beniamina. Gdy nad maszt połączony z jednym z dzwonków nadciągną burzowe chmury część ładunku przeniosła by się na niego i wywołała by głośne ostrzeżenie.
Na zakończenie jeszcze eksperymencik z ukazaniem wizualnych efektów, do kopuły zbliżyłem bańkę sygnalizacyjną, jaką stosuje się na przewodach wysokiego napięcia do informowania obsługi o obecności zasilania.

Rys. 25 Wyładowanie w bańce z obniżonym ciśnieniem.

Rys. 26 Wyładowanie w bańce z obniżonym ciśnieniem.