Spis treści

Płonąca podłoga :)

Po naszych eksperymentach z mianą wszyscy byli zadowoleni po chwilami efekty wyglądały groźnie, jednak wszystko mieliśmy pod kontrolą a gaśnica śniegowa byłą zawsze pod ręką. Piana jest o tyle bezpieczna, że spala się bardzo szybko i nawet w kontakcie z ludzką skórą nie wyrządza szkód. Nie wierzycie ? na zdjęciach poniżej to udowodnimy...

Laura sprawdza na własnej dłoni czy ulegnie poparzeniu przy bezpośrednim kontakcie z płonącą pianką.

Nasza koleżanka z "Zielonego" bardzo chętnie zgłosiła się na ochotnika w celu sprawdzenia czy zapalenia piany na dłoni jest bezpieczne. Okazało się, że nic się nie stało, metan spalił się na tyle szybko, że nie zdążył ogrzać zmoczonej ręki i wody tworzącej piane na tyle, by doszło do oparzenia. Zaproponowaliśmy powtórzenie eksperymentu ochotnikowi z sali i to niestety był nasz błąd bo rzuciła się całkiem spora grupa chętnych.


Zapalanie metanowej piany na dłoniach ochotników.

Odpalenie balonu z mieszaniną metanu i tlenu.

Było w miarę spokojne spalanie metanu więc trzeba było publiczności opowiedzieć dlaczego ten sam gaz czasem potrafi niszczyć całe budynki mieszkalne lub wręcz całe wielkie bloki bo i takie przypadki miały miejsce. Opowiedzieliśmy więc o wyciekach gazu oraz mieszaniu się go z powietrzem i dla lepszego uświadomienia wszystkim niebezpieczeństwa taką próbkę mieszaniny przygotowaliśmy w niezbyt dużym baloniku do którego przymocowaliśmy elektryczną zapałkę. Wspólnie z publicznością odliczaliśmy i nagle buuuuum !Część widowni aż wstała z krzeseł. Radość z eksplozji była tak wielka, że na jednym balonie nie mogło się skończyć.

Przygotowanie do wykonania fontanny azotowej.

Na potężnym wybuchu zakończyliśmy gorącą część naszych pokazów, rozgrzaną publiczność trzeba było jakoś schłodzić. Uznaliśmy, że najbardziej efektowny będzie ciekły azot. W pierwszym eksperymencie z tą kriogeniczną cieczą zademonstrowaliśmy fontannę azotową wprowadzając do naczynia Dewara długą miedzianą rurkę, ku uciesze wszystkich z jej górnego końca wytrysnęły dymiące mocno bardzo zimne kropelki.

Sprawdzanie temperatury ciekłego azotu własną dłonią.

Demonstracja efektu Leidenfrosta.

Podczas eksperymentów z ciekłym azotem nie mogło zabraknąć demonstracji efektu Leidenfrosta czyli unoszenia się kropelek zimnej cieczy na poduszce gazowej powstałej z jej miejscowego odparowania w kontakcie z ciepłą powierzchnią np. naszego ciała. To zupełnie tak jak by na powierzchnię rozgrzanego żelazka wylać trochę wody. Ciecz nie przylgnie do płyty lecz kropelki po prostu zsuną się. Podobnie jest z ciekłym azotem dlatego można go bezpiecznie wylać na dłoń. Fakt ten znów sprawdzili ochotnicy, których i tym razem nie brakowało.