×

Uwaga

No Images or Galleries Found

Tytuł zdradza już co będzie można zobaczyć na tej podstronie, będziemy mieli do czynienia z wysokim napięciem ale dla odmiany - bezpiecznym.

      Hm... jak wysokie napięcie może być bezpieczne ? Tak naprawdę wysokie napięcie nigdy nie jest bezpieczne, ale w tym przypadku źródłem tego napięcia będzie Cewka Tesli. Generuje ona napięcie przemienne o bardzo wysokiej częstotliwości, a wzbudzone przepływy prądu o wysokiej częstości mają tendencję do nie wnikania w głąb przewodników. Mówiąc prościej takie prądy lubią płynąć po powierzchni. A to co nas poraża i zabija to nie wysokie napięcie układu w którym ono występuje (np. potencjał chmur) tylko prąd, który przepłynął przez ciało.

Zjawisko przepływu prądu o wysokiej częstotliwości po powierzchni przewodnika nazywa się Efektem naskórkowym. Prądy stałe i prądy o niskich częstotliwościach płyną przez przewodnik całym jego przekrojem, natomiast prądy o wysokich częstościach indukują w tych przewodnikach przepływy prądów wirowych a te z kolei wytwarzają pola magnetyczne, które "spychają" przepływ prądu na powierzchnię. W rezultacie środkiem przewodnika nie płynie żaden prąd.
      Wracając do cewki tesli, w moich eksperymentach wykorzystam jej elektroniczną wersję, którą zmontowałem w poprzednich projektach. Teraz ją złożyłem w jedną całość.

      Zdjęcie powyżej przedstawia moją cewkę tesli estetycznie zmontowaną. Po prawej znajduje się zasilacz niskiego napięcia zasilający generator taktujący cewki. Po lewej natomiast regulowany układ zasilania samej cewki.

      Tu na zdjęciu pokazałem układ zasilania cewki. Składa się z regulowanego autotransformatora, włącznika, zestawu bezpieczników oraz woltomierza i amperomierza mierzących wartości napięcia i prądu na wyjściu. Oczywiście układ ten służy nie tylko do zasilania cewki tesli.

      I jeszcze zbliżenie mojej cewki - można to traktować jako dokończenie poprzednich projektów znajdujących się w dziale wysokie napięcie. Tu oprócz obudowy zmieniłem tylko radiator mosfetów na wentylowany.

      Po włączeniu cewki i zgaszeniu światła możemy obserwować piękne wyładowania elektryczne do powietrza, które też jest w pewnym stopniu przewodnikiem za sprawą np. pary wodnej.

      Tutaj przymocowałem do cewki zimnego ognia, oczywiście nie zapaliłem go, włączyłem po prostu cewkę. Strzelające w powietrze wyładowania rozgrzały końcówkę metalowego drucika i zimny ogień się zapalił.

      Nad tym zdjęciem zatrzymamy się na dłużej. Jest trochę nienajlepszej jakości ale musiałem je obrobić żeby było widać w ciemności moją rękę. Gdybym zbliżył tak rękę do źródła stałego napięcia o takim potencjale nie wiem czy przeżył bym takie spotkanie. A tu w dłoń uderzają iskry a ja praktycznie nic nie czuję, tzn. czuje ciepło dość gorącego zjonizowanego powietrza - plazmy, w chwili wyładowania (żółte zabarwienie pochodzi od świecenia jonów sodu z mojego potu na skórze), ale nie czuję żadnego "kopania prądu". Świetny przykład efektu naskórkowego. Dość efektowny pokaz, który wprawia w osłupienie wszystkich którym go pokazuję. Tylko nieliczni mieli odwagę zbliżyć rękę do mojej tesli.

      A tu kolejny ciekawy efekt: do mojej cewki zbliżyłem mały laser helowo - neonowy. Nie ma on żadnego elektrycznego połączenia z cewką, nie przeskakują żadne iskry. Laser znajduje się w sporej odległości a zawarty w nim gaz jasno świeci. Dlaczego ?.
      Z lekcji fizyki wiemy, że drgające ładunki elektryczne wytwarzają fale elektromagnetyczne. W naszej cewce elektrony z dużą częstością poruszają się w jedną i w drugą stronę, można powiedzieć, że drgają w zwojach drutu. Powstaje fala promieniowania elektromagnetycznego tak jak w antenach różnych nadajników. Tylko, że w przypadku mojej cewki promieniowanie to ma tak dużą moc, że wzbudza atomy gazu w laserze. Elektrony tych atomów wskakują na wyższe stany energetyczne (pochłaniają to promieniowanie) i powracając emitują kwanty promieniowania już widzialnego. Gdybyśmy weszli z takim laserem na maszt jakiegoś wielkiego nadajnika radiowego na pewno gaz w nim zawarty też by zaświecił.

      I na zakończenie zdjęcie które może nic nowego nie wnosi ale ładnie wygląda :). Kwarcową rurę wyładowczą z lampy sodowej jedną elektrodą podłączyłem do cewki a drugą zostawiłem wolno w powietrzu. Po włączeniu zasilania z wolnego końca wystrzelił snop iskier a gaz w rurce zaczął świecić. Po chwili zaczął też odparowywać zawarty w rurce sód, na skutek jonizacji jego atomów barwa świecenia gazu stopniowo zmienia się na żółto.