Szperając regularnie w sieci w poszukiwaniu coraz to nowych ciekawostek trafiłem na stronie Tesla Downunder na schemat podobnego generatora przeciwsobnego jak wykonany poprzednio, lecz o dużo większej mocy.
Schemat tego urządzenia przedstawiam poniżej. Kliknij na obraz by powiększyć.
Jest to już trochę bardziej skomplikowany projekt niż poprzedni, więc by uniknąć plątaniny przewodów zastosujemy płytkę drukowaną.
Gdy mamy już wszystkie niezbędne elementy układu możemy przystąpić do projektowania wspomnianej wcześniej płytki. Można zrobić to odręcznie na kawałku papieru, lub o wiele wygodniej stosująć jeden z wielu dostępnych programów. Ja stosuje program EAGLE - jak dla mnie: bardzo prosty, intuicyjny i przejrzysty a przy tym ma bardzo duże możliwości.
Efekt półgodzinnej pracy w programie wygląda tak: (Kliknij an obraz by powiększyć)
A tak wygląda wykonana płytka metodą termotransferową. W tej metodzie efekt końcowy jest wprost proporcjonalny do ilości poświęconego czasu i staranności. Ja cierpię na brak czasu więc efekt może nie jest zadowalający, ale wystarczy.
Tu przedstawiam wszystkie niezbędne do budowy części. Niektóre niestety trzeba będzie kupić w sklepie elektronicznym, inne pozyskamy z demontarzu jak np. wentylowany radiator procesora ze szrotu komputerowego za 10 PLN, radiatory na diody oraz ferrytowy rdzeń toroidalny ze starego monitora, który jest naprawdę bogatym źródłem takich części. Koszty części, które musimy kupić: mosfet IRFP 250 - 7,50 pln/szt., dioda BYV 29 - 2 pln/szt., kondensator 0,68 uF - 2 pln/szt., rezystory mocy 5W (wg. schematu taka moc rezystorów nie jest potrzebna ale ja wolę zastosować mocniejsze) - 1 pln/szt., diody zenera - 0,45 pln/szt.
Najprzyjemniejsza część każdego projektu, gdy już żadnej części nam nie brakuje - lutowanie. Zaczynamy od elementów najmniejszych takich jak zwory, diody zenera potem rezystory i na końcu radiatory dla szybkich diod.
Po przylutowaniu wszystkich elementów moduł generatora wygląda właśnie tak:
Kolejny etap budowy - wykonanie trafa WN i przyłączenie mosfetów. Wszystko analogicznie jak w poprzednio wykonanym generatorze. Musimy pamiętać o prawidłowym podłączeniu końcówek. Schemat wyprowadzeń mosfeta powyżej. Na początek, by sprawdzić układ połączyłem wszystko "na pajączka".
Generator zadziałał za pierwszym razem bez żadnych poprawek. W porównaniu do poprzedniego - moc tego generatora jest ogromna !!!, już nie przeskakuje delikatny łuk, tu zapala się naprawdę wielki, świszczący płomień !!! jako uziemioną elektrodę zastosowałem śrubokręt - końcówka się stopiła :-), Gdy wiemy, że generator działa możemy już ze spokojem zmontować wszystko w jedną całość.
Mosfeciki przykręcamy do radiatora, pamiętając o mikowej podkładce - w przeciwnym razie zrobimy zwarcie przez radiatot, oraz paście termoprzewodzącej dla poprawienia przepływu ciepła. Przy maksymalnym obciążeniu będzie to bardzo ważne.
Wszystkie elementy naszego generatora możemy zmontować w obudowie lub tak jak ja na przezroczystej płytce pleksy dla poprawienia efektu estetycznego:-). Do urządzenia tak jak poprzednio dodałem most prostowniczy oraz kondensator stabilizujący by można było zasilać go bezpośrednio z trafa.
Generator w akcji
Przebiegi na bramce i drenie tranzystora przy braku obciążenia na uzwojeniu wtórnym trafa WN: zasilanie - 12 V; pobór prądu - 0,6 A; częstotliwość pracy - 11,7 kHz
Dren tranzystora Bramka tranzystora
W porównaniu do poprzedniego generatora napięcie na cewce WN nie jest duże - trochę ponad 2 kV, także moc bez obciążania tejże cewki nie jest duża - ok. 10 - 20 W i niewiele wzrasta w przypadku wzrostu napięcia.
Wszystko sie zmienia gdy obciążymy wyjście np. zapalając łuk elektryczny, zapala się wielki, świszczący płomień, pobór prądu przy zasilaniu napięciem 12 V wzrasta do ok. 10 - 14 A w zależności od tego w jakiej odległości są elektrody pomiędzy którymi pali sie łuk. Im bardziej je od siebie oddalamy i wydłużamy łuk, tyb więcej prądu pobiera generator.