Spis treści

Nasz detektor jest już prawie gotowy, pozostało jeszcze tylko wyprowadzić sygnał z anody i zamontować źródło impulsów świetlnych czyli scyntylator. Zaczniemy od wyjścia sygnału z detektora i będzie nam potrzebne już tylko dwa elementy: rezystor, przez który anoda będzie rozładowywana do masy - opisałem go wcześniej i kondensator, który dodatkowo zabezpieczy dalsze obwody elektroniczne odcinając składową stałą napięcia np. gdyby doszło do uszkodzenia lampy.

Rys. 31 Wyprowadzenie sygnału z anody fotopowielacza.

W obudowie detektora od razu powinien znaleźć się przedwzmacniacz, który na zewnątrz wyprowadził by już silne sygnały jednak ja na początku zastosuję cyfrowy oscyloskop żeby zobaczyć czy moje urządzenie w ogóle będzie działać.

Rys. 32 Zestaw przygotowany do pierwszego testu detektora.

Wszystko gotowe do testów, jednak nic na oscyloskopie nie zobaczymy dopóki do lampy fotopowielacza nie dołączymy scyntylatora. Wcześniej już wspomniałem czym jest scyntylator i jak zachowuje się gdy w jego przestrzeń wpadnie kwant promieniowania jonizującego. Oczywiście emituje kwant światła, który jest tak mały, że pokazać go na zdjęciu Państwu nie mogę. Jednak promieniowanie rentgenowskie również jest promieniowaniem jonizującym a że akurat wpadło mi w ręce bardzo fajne źródło tegoż promieniowania pokażę jak taki scyntylator się zachowuje.

Rys. 33 - 35 Głowica rentgenowska zespolona i scyntylator ustawiony na drodze wiązki.

To co widzą Państwo na zdjęciach powyżej to ołowiana kaseta w której zawarto lampę RTG, zasilacz wysokiego napięcia i elektronikę sterującą czyli wszystko to, czego potrzeba do wytworzenia wiązki promieni X w bezpieczny sposób bo głowica taka nie "sieje" we wszystkie strony jak zwykła lampa. Na pierwszym zdjęciu widzimy jak mój synek rozpracowuje przewody sterujące :). W końcu udało nam się uruchomić maszynę i na drodze wiązki ustawiliśmy nasz scyntylator.

Rys. 36 Scyntylator NaI(Tl) w wiązce promieniowania rentgenowskiego.

Moja pracownia mieści się w piwnicy więc nie mam problemów związanych z bezpieczeństwem sąsiadów a poza tym to źródło ma bardzo małą moc przy ogromnej stabilności wiązki bo stosuje się je do pomiarów grubości np. kości w ludzkim organizmie.

Wracając do tematu scyntylatora widzimy, że kryształ naświetlany wiązką promieniowania jonizującego zaświecił się silnym niebieskim światłem zwłaszcza na samym obrzeżu kryształu, gdzie nastąpiło pochłonięcie największej ilości promieniowania. Podobne światło jest emitowane, gdy w kryształ wpadnie jakaś cząstka promieniowania, jednak ilość tego światła może być naprawdę bardzo znikoma, może zostać wyemitowany nawet pojedynczy foton a nasz fotopowielacz i tak jest w stanie go wykryć.

Rys. 37 Oczyszczanie powierzchni fotopowielacza i scyntylatora przed nałożeniem żelu optycznego.